Wrzesień był miesiącem, który rozpoczął się pod względem czytelniczym wyśmienicie, bo już w pierwszym tygodniu miałam przeczytane dwie książki i zabierałam się za trzecią. Niestety, po przeczytaniu „Empire of Storms” dostałam totalnego kaca czytelniczego i kompletnie nie mogłam zmusić się do czytania. Niestety, ucierpiało na tym „Szóstka Wron”, której pierwsze rozdziały mielę już od tygodnia - niech ktoś mi powie, czy warto, bo już nie mam siły!
Jeśli zaś chodzi o przeczytane książki, to była to zawrotna liczba czterech powieści - jedna powieść biograficzna po szwedzku, dwie fantasy po angielsku i jeden kryminał w oryginale.
Oczywiście nie będzie zaskoczeniem, że najbardziej z przeczytanych przeze mnie książek spodobała mi się książka Maas, będąca piątym tomem serii. Moim zdaniem to mocna pozycja w kategorii fantasy/YA. [Recenzja]
Nie rozczarował mnie również fantastyczny kryminał Sophie Hannah - „The narrow bed”. Historia była oryginalna i nietuzinkowa, a postacie intrygujące. [Recenzja]
„Cyrk nocy” zawierał wybitne wręcz, działające na zmysły opisy, ciężką do zdefiniowania nutkę tajemniczości i absolutny brak akcji. Pomimo tego lektura była raczej przyjemna. [Recenzja]
Najmniej spodobała mi się historia oparta na wątkach autobiograficznych zawarta w „Stjärnlösa nätter”. Powody były dwa: po pierwsze, w takich sytuacjach trudno narzekać, że autor napisał tak, a nie inaczej, skoro są to wspomnienia z życia wzięte. Po drugie, moim skromnym zdaniem język szwedzki jest językiem prostym, ograniczonym - mam tu na myśli jego ubogość. Liczne synonimy, metafory, różnorodność stylów... Możemy o tym zapomnieć. Wiadomo, język ten ma swój urok i bardzo go lubię, jednak zdecydowanie przyjemniej czyta mi się po polsku czy angielsku. [Recenzja]
We wrześniu zamieściłam też post dotyczący nauki języka obcego poprzez czytanie - możecie go znaleźć tutaj.
Miesiąc październik charakteryzuje się melancholijnymi, długimi wieczorami przy gorącym kubku herbaty, dlatego mam nadzieję, że razem ze mną podejmiecie się wyzwania i postaracie się przeczytać przynajmniej jeden klasyk książkowy! Mnie od jakiegoś czasu kusi, aby ponownie przeczytać którąś z pozycji Tolkiena, ale być może sięgnę po coś, czego jeszcze nie czytałam, a wstyd się do tego przyznać. A wy, jaką klasyczną pozycję wybierzecie?
Jeżeli ktoś chciałby niezobowiązująco wziąć udział w wyzwaniu, to zapraszam do wklejenia banera - oczywiście nieobowiązkowo!