poniedziałek, 5 września 2016

Recenzja: "Stjärnlösa nätter" Arkan Asaad, czyli o małżeństwie z przymusu


Po książkę sięgnęłam bardziej z przymusu, niż ze szczerych chęci. Przede wszystkim moim ulubionym czytadłem są kryminały, fantasy i powieści historyczne umiejscowione w średniowiecznej Anglii – a niekoniecznie powieści na faktach, z elementami biograficznymi, o życiowych tragediach (nie mówię jednak nie). Pozycję tę wybrał dla nas nauczyciel, jako obowiązkową lekturę na ten semestr, także posłusznie powędrowałam do biblioteki i zaopatrzyłam się „Stjärnlösa nätter, czyli „Bezgwiezdne noce”, autorstwa Arkana Asaad (powieść niestety nie została przetłumaczona na język polski).





Książka opowiada o losach dziewiętnastoletniego Kurda, Amara,który wychował się w Szwecji. Jego trudny ojciec, alkoholik i manipulator, to prawdziwy zwolennik kurdyjskich tradycji. Dla Kurdów rodzina jest niezmiernie ważna, głowa domu ma na utrzymaniu nie tylko swoją żonę i dzieci, ale często rodziców i rodzeństwo. Amar, wychowany w Szwecji, niewiele wie o tradycjach i zwyczajach panujących w typowej kurdyjskiej rodzinie. Pragnie tego, co każdy nastolatek – skończyć szkołę, znaleźć dziewczynę, spotykać się z przyjaciółmi.


Pewnego dnia wyrusza wraz z ojcem i rodzeństwem w odwiedziny do rodziny mieszkającej w Iraku. Na początku cieszy się, że zobaczy swoich dziadków, ciocie i dawno niewidziane kuzynostwo. Kiedy wyjechał z rodzicami do Szwecji miał zaledwie kilka lat, jednak krewni przyjmują go, jakby wyjechał zaledwie wczoraj. Amar zaczyna jednak dostrzegać, jak wielkim poważaniem cieszy się jego ojciec i jak niebezpieczne jest sprzeciwianie się jego woli. Wkrótce dowiaduje się, że ojciec uznał, że jest już dorosły i gotowy do małżeństwa ze swoją kuzynką, Aminą. Amar jest przerażony, a jego dalsze decyzje mają tragiczny wpływ na losy całej jego rodziny.

Pamiętam, że strasznie narzekałam przez pierwsze pięćdziesiąt stron, jednak gdy uświadomiłam sobie, że większość wątków oparta jest na prawdziwym życiu autora, zupełnie zmieniłam swoje nastawienie. Byłam wściekła. Nie rozumiałam, jak ojciec, który twierdzi, że kocha swoje dziecko, wręcz przymusza je do powtarzania swoich błędów „żeby się nauczyło życia”. Nie rozumiałam, jak można tak manipulować i grać na emocjach syna, który pragnął uszczęśliwić swojego ojca. Wmanewrowany w małżeństwo z kuzynką, którą wręcz brzydził się dotknąć, ponieważ traktował ją jak siostrę, Amar pogrąża się w co raz głębszej depresji. Chłopak się miota, rozdarty pomiędzy własnymi pragnieniami, a ambicjami ojca, który grozi mu śmiercią, jeśli ten nie przyjmie swojej nowo poślubionej żony pod swój dach, a wszystko to pod łatką „tradycji” i „kultury”.
Sama idea aranżowanego małżeństwa, fakt, że rodzina odrzuciła chłopaka (a rodzina jest najważniejsza dla Kurdów!!!) i obwiniała go o wszystkie tragedie rodzinne, ponieważ nie chciał posłuchać ojca, sprawiał, że nie raz musiałam przerwać lekturę, żeby trochę ochłonąć. Najsmutniejszy jest fakt, że za tą tragedią stoi prawdziwy człowiek. Szczerze – sam Amar nie był postacią wzbudzającą wiele sympatii, ale chyba głównie dlatego, że był bardzo zagubiony, a jego decyzje nie były najlepszymi wyborami. Jednak kto na jego miejscu wiedziałby jak się zachować?

Wczoraj dokopałam się do audycji radiowej z Arkanem Asaad, w której opowiadał o swoim dzieciństwie, dorastaniu w Szwecji, a także aranżowanym małżeństwie z kuzynką – wywiad oczywiście jest po szwedzku, ale jeśli ktoś zna ten język i ciekawy jest tematu, to audycję można znaleźć tu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz