Ciężko uwierzyć w to, że pierwszy miesiąc nowego roku już za nami. Nie powiem, bo był on dość intensywny, stąd miałam też dość mało czasu na czytanie, a jeszcze mniej na pisanie na blogu - za co od razu przepraszam!
W zeszłym miesiącu rozpoczęłam naprawdę wiele książek, jednak tylko kilka z nich udało mi się skończyć.
Napisałam obszerną recenzję Piotrusia Pana wraz z mrocznymi ciekawostkami z życia autora J.M. Barrie. Po tej wnikliwej analizie miałam naprawdę mieszane odczucia, bo tak jak wspomniałam w recenzji, Piotruś Pan był jedną z moich ulubionych historii w dzieciństwie.
Drugą książką, jaką w końcu przeczytałam i zrecenzowałam, była historia młodego Percy Jacksona, który okazał się synem greckiego boga. Mam tu oczywiście na myśli Złodzieja pioruna Ricka Riordana.
Trzecią i ostatnią recenzją styczniową był całkiem mocny Dwór mgieł i furii Sarah J. Maas
Jeżeli chodzi o rozpoczęte książki: od trzech miesięcy męczę i nie mogę skończyć Potomków Tosca Lee. Zaczęłam też Morze Potworów Ricka Riordana. No i niemalże skończyłam REWELACYJNĄ Illuminaę Jaya Kristoffa i Amie Kaufman. O książce już niedługo, bo jest fantastyczna! Ostatnią książką, jaką zaczęłam czytać w styczniu jest Saknad Karin Alvtegen. Czytam ją w ramach osobistego wyzwania - więcej książek po szwedzku!
A Wam jak poszło w pierwszym miesiącu nowego roku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz