Przedpremierowa,
ponieważ polskie tłumaczenie dostaniemy dopiero w październiku,
aczkolwiek jestem świeżo po lekturze angielskiej wersji i bardzo
chcę się podzielić swoimi myślami, zanim zapomnę co czułam,
czytając tę książkę.
Zanim
zasiadłam do czytania własnego egzemplarza, poczytałam kilka
recenzji, które głównie traktowały o wrażeniach czytelników
(spoilerów unikałam jak ognia) i zauważyłam, że wiele z nich nie
było pochlebnych. Większość narzekała jednak na formę –
zapowiadano scenariusz i dostali scenariusz, a nie powieść w
związku z czym byli dość zawiedzeni tym faktem („bo to nie
powinno tak wyglądać!”). Powiem szczerze, że ja też na
początku żałowałam, że ósmy tom nie jest w formie powieści
tylko scenariusza, jednak zupełnie o tym zapomniałam, gdy zaczęłam
lekturę – tak bardzo mnie wciągnęła. Podeszłam do niej z
zapałem i bezkrytycznie, nie przypinając jej łatki
„kontynuacji”, „ósmego tomu” i nie oczekując, że będzie
tworzyć płynną i spójną całość z pozostałymi siedmioma
tomami.
„Be honest to those you love, show your pain. To suffer is as human as to breath” - Albus Dumbledore
Nasza
historia rozpoczyna się, gdy jedenastoletni Albus Severus Potter
żegna się ze swoimi rodzicami, by rozpocząć swój pierwszy rok w
Hogwarcie. Jest zdenerwowany tym, co go czeka, gdy dotrze na
miejsce. Jego kuzynka Rose jest zdeterminowana jak najszybciej poznać
nowych przyjaciół, dlatego gorączkowo rozgląda się po
przedziałach w pociągu w poszukiwaniu przyjaznych twarzy. W ten
sposób kuzynostwo spotyka nieśmiałego, uroczego chłopca,
Scorpiusa Malfoya., który momentalnie i bezapelacyjnie podbija moje
serce. Od tej pory chłopcy są nierozłączni i starają
wspierać się nawzajem w obliczu wielu nieprzyjemności, jakie
spotykają ich w szkole. Albus jest wyśmiewany, ponieważ na pozór
w żaden sposób nie przypomina swojego sławnego ojca,
natomiast o Scorpiusie i jego matce krąży przerażająca plotka.
Pewnego dnia chłopcy podejmują decyzję, która może zmienić
całą historię świata czarodziejów. W międzyczasie Harry
musi poradzić sobie z demonami przeszłości, a także zrozumieć i
naprawić swoją relację z synem.
„I don't care what you did or who you saved, you are a constant curse on my family, Harry Potter” - Draco Malfoy
Naprawdę
wspaniale było mieć możliwość wglądu w dorosłe życie sławnego
Harry'ego Pottera i jego przyjaciół. Hermiona pozostała taką, jak
ją zapamiętałam – silną i niezależną, ze wspierającym ją na
każdym kroku mężem, u szczytu kariery, zawsze w centrum akcji.
Mamy też Draco Malfoya, troszkę ucywilizowanego, chociaż dalej
nieco porywczego ojca, który nade
wszystko kocha swojego jedynego syna. Są podróże w
czasie, przepowiednie, kłopoty dorastania, alternatywne
rzeczywistości i prawdziwa przyjaźń – czegóż chcieć więcej?
Lektura była naprawdę przyjemna, zdarzyło mi się roześmiać na
głos, ale też wzruszyć. Na pewno nie zgadzam się z opinią
osób, które narzekały, że bohaterowie zachowują się, jakby nie
byli sobą, że powinno to wyglądać inaczej, że Harry powinien być
doskonałym ojcem z doskonałą rodziną. Warto potraktować tę
opowieść, jako jedną z wielu alternatywnych historii, jako
wspaniała odskocznia w ciągu dnia, jako możliwość na powrót
przeniesienia się do magicznego świata, nie roztrząsając, że
„to nie tak miało wyglądać”, czy „Harry by tak nie zrobił”.
Bardzo chciałabym mieć możliwość obejrzenia spektaklu na deskach
teatru - patrząc na ten scenariusz uważam, że byłaby to świetna
zabawa.
„Thank you for being my light in the darkness” - Scorpius Malfoy