czwartek, 16 sierpnia 2018

Recenzja: Gdy król dialogów używa opisów. Remigiusz Mróz „Hashtag”


Jak wiecie z postu w którym zamieściłam recenzję Testamentu, cały czas jestem pod wrażeniem tempa z jakim Remigiusz Mróz wydaje swoje książki. Zdaje się, że dopiero wczoraj zostaliśmy uraczeni kolejnym tomem przygód Chyłki i Zordona, a tu proszę - kolejna premiera! Obecnie jestem na urlopie, więc książka ta to idealna odskocznia od leniuchowania. Zapraszam na recenzję!


Pewnego dnia na komórkę Tesy przychodzi esemes informujący ją o paczce czekającej na nią w paczkomacie. Wiadomość zdaje się być pomyłką, jednak ciekawość zwycięża i kobieta postanawia odebrać tajemniczą przesyłkę. Ta niefortunna decyzja rozpoczyna serię katastrofalnych zdarzeń w których centrum znajduje się skołowana Tesa.

Co zawsze podoba mi się w książkach Mroza jest fakt, że wykorzystuje najświeższe wiadomości oraz trendy ze świata, a także omawia bieżące problemy społeczne. Zupełnie inaczej przeżywam książkę, gdy natrafiam w niej na wydarzenie o którym czytałam w gazetach nie dalej niż kilka miesięcy wcześniej. Tym razem Mróz w swojej powieści postanowił wykorzystać temat social mediów oraz Twittera, który obecnie przeżywa swoje najlepsze chwile i jest w mojej opinii jednym z najszybszych i najskuteczniejszych nośników informacji. Tesa w tajemniczej paczce znajduje nie tylko intrygujący przedmiot, ale również kartkę z hashtagiem: #apsyda. Czym jest tajemnicze słowo i jaki ma związek z bohaterką?

Tesa jest bardzo ciekawą postacią. Zdążyłam już przywyknąć do szczupłych głównych bohaterek, które w wyniku stresu chudną jeszcze bardziej, aż zwisają z nich koszule. Teresa waży 120 kg i sam ten fakt sprawia, że znacząco się wyróżnia. Mam wrażenie, że przez to jest bardziej ludzka, bo jest taka jak każda z nas - nieidealna i pełna kompleksów. Szczerze to nie wiem czy czytałam kiedyś książkę, gdzie główna bohaterka nie miała figury modelki lub kobiecych krągłości. Autor porusza również temat niskiej samooceny, zaburzeń, depresji, samobójstw, fobii społecznych i problemów psychicznych - czy umiejętnie, nie mnie to oceniać, bo nie mam żadnego doświadczenia w temacie, aczkolwiek wiem, że wielu znawców psychologii stwierdziło, iż temat został potraktowany po macoszemu (jako źródło podaję recenzje na LC, więc nie wiem ilu tam ekspertów). Jako osoba, która nie zetknęła się z żadną formą depresji czy zaburzeń psychicznych nie umiem obiektywnie stwierdzić, jak odniosą się do tego osoby z większym doświadczeniem w tej kwestii. 

Sposób pisania Mroza całkiem lubię: jego książki czyta się szybko i płynnie, a wielkim plusem są dialogi (jeśli nie są przesadzone i bohaterzy nie przemierzają się podczas każdej wymiany zdań). Tutaj oprócz dialogów dostajemy dużą dawkę opisów oraz wynurzeń Teresy, a także jej wykładowcy, mężczyzny zwanego Strachem, które momentami są męczące ze względu na swoją formę.  Czasami miałam wrażenie, że czytam encyklopedię. Bohaterzy sami sobie wyjaśniają użyte przez siebie terminy o których czytelnik ma prawo nie wiedzieć, jednak ja miałam odczucie, że czytam słownikową definicję jakiegoś słowa, zwrotu czy pojęcia. To oczywiście tylko moja opinia, ale niektóre dialogi czy opisy wyglądają nienaturalnie. Myślałam, że sprawa wygląda w ten sposób tylko w serii z Chyłką (uwierzycie, że słownik w telefonie poprawił mi to słowo na Cebulkę?), jednak widzę, że jest to po prostu styl pisania Mroza.

Sposób w jaki Mróz wprowadził do powieści rozważania Durkheima, filozofię Platona, władzę kapitalizmu i fugę dysocjacyjną jest naprawdę imponujący. Niestety około setnej strony straciłam zapał, bo zaczęłam się zastanawiać, czy to wszystko ma jakiś sens, a może ma mi tylko zamydlić oczy i wprowadzić niepotrzebny chaos. Bo dużo tego, oj dużo. 

Pomimo kilku wad, uważam, że to całkiem dobry thriller, jednak ze zmarnowanym potencjałem. Zakończenie było naprawdę zręczne i ciekawe, mimo tego że niektóre fakty udało mi się połączyć wcześniej. Na pewno Remigiusza Mroza należy pochwalić za niesamowitą wyobraźnię, bo pomysły na swoje książki ma naprawdę fantastyczne. Myślę, że reszta jest po prostu kwestią czasu, a raczej jego braku. Gdy autor narzuci sobie tempo kilku powieści rocznie, jakość siłą rzeczy ucierpi. Mimo wszystko muszę przyznać, że Hashtag czytało mi się go lepiej niż np. Kasację, jednak póki co moim faworytem pozostaje Behawiorysta.

A wy już czytaliście najnowszą książkę Mroza?
#apsyda

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz