wtorek, 3 stycznia 2017

Recenzja: J. M. Barrie - „Piotruś Pan”. Niepokojąca biografia autora.


Któż nie zna historii Piotrusia Pana? Z opowiadań mojej mamy i moich wspomnień wynika, że kiedy byłam jeszcze kilkuletnim brzdącem, to właśnie disneyowska wersja Piotrusia Pana była moją ulubioną bajką na wideo. Pamiętam też, że wraz z bratem lubiliśmy zasypiać do bajek nagranych na kasetę i puszczanych w odtwarzaczu i prawie każdej nocy wałkowaliśmy tę samą opowieść. Niedawno dowiedziałam się nawet, że moi rodzice musieli mnie pilnie obserwować i zamykać wszystkie okna, ponieważ pewnego dnia oznajmiłam im, że będę latać niczym Piotruś. W mojej dziecięcej biblioteczce znajdowała się również książka z ilustracjami Disneya. Co ciekawe, nigdy nie przeczytałam pełnej, oficjalnej wersji powieści  - aż do teraz.



Dzięki uprzejmości wydawnictwa [ze słownikiem] miałam okazję zapoznać się z kompletną historią Piotrusia w oryginale. Jak mogłam odmówić? Piotruś Pan i język angielski!

Większość z nas dobrze zna tę historię. Piotruś - chłopiec, który obiecał sobie, że nigdy nie urośnie - oraz jego wesoła ekipa Zagubionych Chłopców zamieszkują Nibylandię, magiczne miejsce, które w swoich snach odwiedza mnóstwo dzieci. Pewnego razu Piotruś składa wizytę rodzeństwu Darling - Wandy, Johnowi i Michaelowi i zabiera ich ze sobą do swojego domu, gdzie nie ma żadnych reguł i każdy robi, co zechce. Wandy jest pierwszą dziewczynką, która odwiedza wyspę i od razu staje się mamą dla wszystkich chłopców. Książka opisuje różne przygody tej nietuzinkowej grupy dzieci, między innymi kilka z ich licznych potyczek z Piratami, czy też zabawy z syrenami w lagunie. Prawdziwa sielanka, mogłoby się zdawać. Czy rzeczywiście?

Obecnie na pewno znana jest nam definicja syndromu Piotrusia Pana - jest to pewna postawa mężczyzn, którzy są niedojrzali i nieodpowiedzialni. Taki właśnie był Piotruś. Zawsze kojarzył mi się z wesołym chłopcem, trochę dziecinnym i beztroskim, ale jednak kochanym. Książka udowodniła mi, że mój bohater z dzieciństwa to manipulator, mały okrutnik, który przechwala się i pyszni ponad miarę. Ze względu na swoje dzieciństwo, ma widoczną awersję do dorosłych, dlatego rola mamy przypada młodziutkiej Wendy. Wendy gotuje i sprząta, dba o chłopców i ceruje im skarpety. Najbardziej jednak zszokował mnie krwawy opis potyczek z piratami i mały Michael, który ledwo przestał robić w pieluchy, zadowolony z faktu, że własnoręcznie zabił pirata!

Bardzo chciałam dowiedzieć się, dlaczego J.M. Barrie napisał pozornie baśniową i niewinną historię o Nibylandii i dodał do niej tak wiele niepokojących wątków, prawdopodobnie zainspirowanych życiem samego autora. Otóż to, czego się dowiedziałam, bardzo mnie zszokowało, bowiem w materiałach źródłowych niejednokrotnie napotykałam się na takie słowa jak pedofilia czy homoseksualizm.

James Matthew Barrie

James Matthew Barrie urodził się w 1860 roku. W tragicznym wypadku stracił swego trzynastoletniego brata. Jego mama bardzo to przeżyła i różnie źródła podają, że pewną ulgę przynosiła jej myśl, że jej mały synek już na zawsze pozostanie chłopcem.

W 1981 pisarz wszedł w związek małżeński, w którym nie był szczęśliwy. Wręcz przeciwnie, ponoć małżeństwo nie zostało skonsumowane, para nigdy się nie doczekała dzieci i po kilku latach się rozwiodła. Nastawienie J.M. Barriego do małżeństwa dobrze obrazuje związek państwa Darling, rodziców Wendy, który jest opisany w książce Piotruś Pan.

(Moje spostrzeżenia podczas czytania:
Mrs Darling - słodka, kochana, trochę głupiutka, kocha swoje dzieci

Mr Darling - bez poczucia humoru, wiecznie narzeka, wyżywa się na psie, bo jego żarty są głupie i nikt ich nie rozumie; dziecinny.
Małżeństwo ma dziwne relacje, a ich historia zaręczyn jest absurdalna).


Rewelacyjny Robbie Kay jako Piotruś Pan - seria Once Upon A Time
Jakiś czas później pisarz, będąc na spacerze w parku, poznał rodzeństwo Georga, Johna ('Jacka') i Petera Daviesów, a z czasem również ich rodziców. Barrie zaprzyjaźnił się z rodziną i stał się niejako wujkiem dla chłopców (a była ich piątka: George, John zwany też Jackiem, Peter, Michael i Nicholas).
Niedługo później Barrie wydał krótką powieść „The Little White Bird”, w której głównym bohaterem jest pewien mężczyzna, a także chłopiec, którego postać została zainspirowana przez Georga Llewelyn Daviesa. Historia chłopca i mężczyzny jest podobna do prawdziwej historii spotkania chłopców z Barriem w parku. W książce wydaje się wręcz, że bohater ma obsesje na punkcie dziecka i dla wielu obecnie powieść ta jest bardzo niepokojąca, a niektórzy mówią nawet o pedofilii. Co więcej, bohater wymyśla Piotrusia Pana - chłopca, który zabija każdego, kto chce dorosnąć.

Michael przebrany za Piotrusia Pana

Na uwagę zasługuje fakt, iż według wikipedii „Pan to wywodzący się z Arkadii grecki bóg opiekuńczy lasów i pól” i - uwaga -przypisywano mu dużą aktywność seksualną, a obiektami jego zalotów były zarówno nimfy jak i młodzi chłopcy oraz zwierzęta”.

 

(Wikipedia: Najsłynniejsza legenda na temat Pana dotyczy instrumentu muzycznego, znanego jako fletnia PanaSyrinks była piękną nimfą, córką króla Ladona, ubóstwianą przez satyrów i inne leśne duchy. Kiedy pewnego dnia wracała z polowania, przypadkiem natknęła się na Pana. Uciekła, a Pan podążył za nią i dopadł ją na brzegu rzeki. Jedyną pomoc mogła uzyskać od rzecznych nimf, więc kiedy Pan zaczął ją obłapiać, została zamieniona w rzeczną trzcinę. W tym momencie powiał wiatr i ze źdźbeł trzciny dobył się przepiękny dźwięk. Pan zerwał trzciny i zrobił z nich instrument, który nazwał syringą.)

Fragment listu Barriego do jednego z chłopców, Michaela, napisany z okazji jego ósmych urodzin:

“I wish I could be with you and your candles. You can look on me as one of your candles, the one that burns badly — the greasy one that is bent in the middle. But still, hurray, I am Michael’s candle. I wish I could see you putting on the redskin’s clothes for the first time… Dear Michael, I am very fond of you, but don’t tell anybody.”

I moje tłumaczenie:

„Chciałbym być teraz z tobą i twoimi świeczkami. Spojrzałbyś wtedy na mnie, jak na jedną z twoich świeczek, na tą co tak mocno płonie - tą natłuszczoną, lekko zgiętą w połowie. Mimo wszystko, hurra!, jestem świeczką Michaela. Chciałbym zobaczyć, jak po raz pierwszy zakładasz strój czerwonoskórych… Drogi Michaelu, jesteś mi bardzo bliski, ale nie mów o tym nikomu.”

Aż mnie ciarki przeszły.





Mówi się również o tym, że kiedy ojciec, a niedługo matka chłopców zmarli, Barrie tak przekształcił testament, jakoby wolą rodziców było, żeby to on został prawnym opiekunem chłopców - i tak się stało.

Bracia zmarli w bardzo przykrych okolicznościach. Najpierw na froncie umarł najstarszy z braci, George. Następnie Michael, który utopił się krótko przed swoimi 21 urodzinami - podejrzewano samobójstwo. Później John w wieku 65 lat zmarł na chorobę płuc, a po nim Peter popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg. Najmłodszy Nico odszedł spokojnie ze starości.



Barriemu nigdy nie udowodniono pedofilii. Bracia również zaprzeczali, jakoby byli wykorzystywani, chociaż znajomi chłopaków uznawali ich związek z pisarzem za niezdrowy. Zmarł na zapalenie płuc w 1937 roku.

W dziełach i sztukach Barriego łatwo dopatrzeć się inspiracji życiem i dorastaniem chłopców.

Piotruś Pan, Ogrody Kensington, Londyn
Jak już wspomniałam na wstępie, najbardziej w książce zdziwiła mnie brutalność dzieci. Chłopcy najwyraźniej nie mieli problemu z zabijaniem. Czerwonoskórzy nosili skalpy swoich ofiar powieszone na sznurkach. Kapitan Hak próbował wypatroszyć Piotrusia swoim hakiem, a ten odwdzięczył mu się wyżynając mu załogę. Sam chłopiec czuł się szczęśliwy w świecie, gdzie - nie licząc Wendy i Tygrysiej Lilii - żyli wyłącznie mężczyźni. Sami przyznacie, że w połączeniu z faktami z życia pisarza, cała historia staje się mroczna i pokręcona...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz