czwartek, 4 stycznia 2018

Recenzja: Colleen Hoover „It ends with us”

Nowy rok, nowa ja, co? W tym roku wychodzę z moje strefy komfortu, czyli zamiast czytać na zmianę fantastykę i kryminały, postanowiłam sięgać więcej po Young Adult, New Adult i obyczajówek. Tak, w tym roku w końcu to zrobię. Jak wiecie, moja pierwsza książka nie należała do najciekawszych, bo „Początek wszystkiego” zupełnie nie przypadł mi do gustu. Na szczęście druga książka roku 2018 bardziej mi się spodobała. A jeśli mowa o czytaniu więcej romansów i obyczajówek to wiadomo, Colleen Hoover!


Gdy Lily Bloom poznaje przystojnego neurochirurga, jej życie nabiera kolorów. Pomimo trudnego dzieciństwa, ta młoda kobieta w końcu staje na nogi, wyjeżdża do Bostonu i otwiera własną kwiaciarnię. Romans z Rylem jest zwieńczeniem jej sukcesu. Mężczyzna wydaje się być ideałem, jednak pod maską czułości i troskliwości ukrywa swój prawdziwy charakter. Lily jest w rozdarta, ponieważ nie chce powielać błędów swojej matki. Problemy kobiety dostrzega tylko Atlas, jej pierwsza miłość i przyjaciel z dzieciństwa, który ponownie pojawia się w jej życiu. 


Jakiego wyboru dokona Lily? Czy starczy jej odwagi, by wybrać siebie?


Jest to moje drugie spotkanie z Colleen Hoover. Pierwsze nie poszło najlepiej. Jakiś czas temu czytałam „Never never”, jednak nigdy nie skończyłam powieści. Miałam nadzieję, że tym razem będzie lepiej, ponieważ z opisu wywnioskowałam, że nie jest to cukierkowa historia o doskonałej miłości. I rzeczywiście muszę przyznać, że było całkiem dobrze. 

Lily jest silną, młodą kobietą, która całe dzieciństwo była świadkiem przemocy domowej. Niestety, jest to problem - a raczej tragedia - z którą zmaga się coraz więcej rodzin. Dziewczyna próbuje ułożyć sobie życie na nowo w Bostonie i jak to często bywa poznaje tam mężczyznę, który zawraca jej w głowie. Znacie ten typ. Przystojny, bogaty, twierdzący, że się nie bawi w związki i skrywający mroczną tajemnicę

Tylko nie to, pomyślałam. Błagam, tylko nie kolejna historia w której mężczyzna to sadysta, manipulator i totalny zazdrośnik przedstawiony jako uosobienie męskości. 


Takie historie są chyba w literaturze coraz bardziej popularne. Facet jest agresywny jak stado byków na polu maków, ale przecież kocha szczerze i aż po grób. Do którego cię wpędzi w następnym miesiącu. Na szczęście ta historia potoczyła się trochę inaczej, chociaż nie będę zdradzać szczegółów. Jak czytamy w rozdziale „Od autorki”, Hoover starała się wczuć w położenie kobiety, która znajduje się w toksycznym związku i jest rozdarta pomiędzy strachem a miłością, jaką czuje do swojego partnera. Myślę, że obserwując z boku łatwo jest snuć przypuszczenia, że Ja to bym odeszła, gdyby chociaż krzywo na mnie spojrzał. Lily była silna, a zarazem krucha i przez to szanuję ją, bo była prawdziwa.

Nie mogę dużo więcej wam zdradzić z moich przemyśleń, ponieważ obawiam się, że za wiele bym ujawniła. Co ruszyło mnie jednak najbardziej, to fakt, że niektóre sceny Hoover pisała w oparciu o to, co działo się w związku jej rodziców. Dlatego pewnie zrozumiecie, że ciężko mi ocenić tę historię pod pewnymi względami, gdy wiem, że niektóre wątki były oparte na prawdziwych zdarzeniach. Myślę jednak, że byłam usatysfakcjonowana lekturą. 

Powieść trochę ku przestrodze. Nie warto przymykać oko na niepokojące sygnały, bo potem może być za późno. Tam gdzie w grę wchodzą uczucia, wymagana jest nadzwyczajna ostrożność. Niestety, wiele osób o tym zapomina, łudząc się, że uda im się zmienić partnera. Świat tak nie działa. 

Czytając, doszłam do jeszcze jednego wniosku, który nie ma związku z samą powieścią Hoover, ale bardziej z gatunkiem. Wydaje mi się, że mam taki problem z literaturą obyczajową, bo po prostu lubię historie, które odbiegają od rzeczywistości. Większość kryminałów i thrillerów to sytuacje wprawdzie prawdopodobne w jakimś stopniu, ale ciężkie do urzeczywistnienia. Fantasy i science fiction nie uświadczę w swoim życiu. Ja po prostu chyba nie za bardzo lubię czytać o normalnym życiu normalnych ludzi z normalnymi problemami. Ale będę dalej próbowała, ponieważ nie chcę się całkowicie zamknąć na ten gatunek.


A wy co myślicie o książce? Jakie są wasze ulubione gatunki literackie? I jakie inne powieści Colleen Hoover polecacie?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz