czwartek, 4 maja 2017

Recenzja: Marissa Meyer „Cinder” (Saga Księżycowa, tom 1)


Zanim zacznę recenzję, to mam małe pytanie. Dlaczego nikt mi nie powiedział, że po tę książkę naprawdę warto sięgnąć?! Dużo o niej słyszałam, a szczególnie zagraniczni booktuberzy upodobali sobie całą serię Sagi Księżycowej, więc bez przerwy przewijała się ona w ulubionych. W końcu postanowiłam pójść za tłumem i zabrałam się za pierwszy tom. Boy, oh boy, cóż to była za przyjemność!




Tytuł: Cinder
Cykl: Saga Księżycowa, tom 1
Autor: Marissa Meyer
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Egmont Polska
Strony: 440





Nikt chyba nie chciałby być w skórze mechanika Linh Cinder. Po pierwsze, dziewczyna nie pamięta nic ze swojego dzieciństwa i nie zna swojej prawdziwej rodziny. Po drugie, jej macocha zmusza ją do pracy na siebie i swoje dwie córki, Peony i Pearl. Po trzecie, jest cyborgiem, a ci są traktowani jako obywatele gorszej kategorii, bez żadnych praw i przywilejów. A po czwarte, miasto w którym mieszka, Nowy Pekin, jest zdziesiątkowane przez bezlitosną zarazę na którą nie ma lekarstwa. Życie Cinder wywraca się do góry nogami pewnego dnia, gdy do jej stoiska podchodzi książę Kai i prosi o naprawianie zepsutego androida. Dzięki znajomości z księciem, dziewczyna-cyborg znajduje się w samym centrum politycznych zawirowań. Wkrótce planetę ziemię odwiedza królowa Luny, która jest zagrożeniem dla całego państwa, a Cinder jest jedną z pierwszych osób, które odkrywają jej prawdziwe intencje.


Jak łatwo się domyślić, książka ta jest zgrabnym retellingiem historii o Cinderelli, czyli Kopciuszku, osadzonej w dalekiej przyszłości. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Fani baśni na pewno doszukają się wielu odniesień i alegorii do pierwotnej opowieści - mamy przecież nawet bal i zgubienie “pantofelka” - a fani science fiction zadowolą się rozwiniętą technologią i historiami o skolonizowanym księżycu. Poza tym jak często możemy śledzić losy kobiety-cyborga-mechanika?

Prawda jest taka, że nie miałam za bardzo czasu na czytanie, ale pomyślałam, że jak tak sobie leży i kusi, to przeczytam chociaż jeden rozdział - tak na próbę. Od książki oderwałam się gdzieś w połowie, kiedy nie mogłam utrzymać głowy w pionie, a rozsądek podpowiadał, że należy iść już spać. Przez powieść dosłownie się płynie, a strony przewracają się same. Moja ocena na pewno jest bardzo subiektywna, ale przez tą płynność, lekkość i satysfakcję, jaką odczuwałam czytając tę książkę, naprawdę jestem skłonna ocenić ją bardzo wysoko (estetka językowo-fabularna). Scarlet już czeka w kolejce!

SAGA KSIĘŻYCOWA

CINDER | SCARLET | CRESS | WINTER

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz