Moja miłość do powieści historycznych jest bardzo wybiórcza. Czytam przede wszystkim te, które rozgrywają się w Anglii - najchętniej za czasów Tudorów, ale każda się nada - oraz Francji. Niezrównana Philippa Gregory jest jedną z moich ulubionych autorek właśnie ze względu na to, że potrafi połączyć nudną dla wielu historię z ekscytującą narracją. Te zdrady, te intrygi, te romanse! Dlatego gdy na rynku polskim pojawiła się „Moja Lady Jane” autorstwa Cynthii Hand, Jodi Meadows i Brodi Ashton, wiedziałam, że jest to pozycja obowiązkowa.
Młody król Edward VI Tudor jest śmiertelnie chory. Ponieważ nie doczekał się potomstwa, następna w kolejce do tronu jest jego starsza siostra, Maria. Nie podoba się to jednak Johnowi Dudley'owi, ambitnej prawej ręce króla. Przedstawia umierającemu królowi swój własny plan - na tronie zasiądzie ukochana kuzynka Edwarda, szesnastoletnia Jane Grey. Uprzednio jednak zostanie wydana za mąż za młodszego syna Dudley'a - Gifforda. Król przystaje na propozycję. W konsekwencji Jane zostaje poślubiona obcemu mężczyźnie i zostaje koronowana na królową Anglii. Bardzo szybko przekonuje się jednak, że jest tylko pionkiem w grze, którego łatwo się pozbyć, gdy nie jest posłuszny regułom.
Czy John Dudley dopnie swego i zrobi z Jane i Gifforda swoje marionetki? Czy małżeństwo młodych nieznajomych przetrwa liczne próby? I czy Jane zaakceptuje tajemnicę męża?
Sięgając po tę książkę nie byłam świadoma tego, że w powieści występuje wątek fantastyczny - co nie powinno mnie dziwić, skoro została ona wydana przez wydawnictwo SQN. Autorki postanowiły pozostawić Anglię podzieloną wewnętrznie, jednak konflikty na tle religijnym zostały zastąpione wojną pomiędzy Eðianami i Nieskalanymi. Innymi słowy, część społeczeństwa jest zmiennokształtna i, jak łatwo się domyślić, nie wszystkim się to podoba.
Jeśli spodziewasz się, że fabułę powieść będziesz mógł zestawić z podręcznikiem od historii, to już na wstępie zostajesz uświadomiony, że trwasz w wielkim błędzie. Autorki wspominają, że „chciały nam pokazać, jak ich zdaniem powinna się potoczyć historia Jane”, więc życie prawdziwego króla Edwarda i lady Jane należy potraktować jako luźną inspirację. Jak zapewne wiesz, w rzeczywistości oboje zmarli bardzo młodo - Edward w skutek choroby, natomiast Jane została oskarżona o zdradę i ścięta.
Tym bardziej więc byłam zaskoczona, gdy zrozumiałam, że nie tylko trzymam w rękach historyczną fantasy, ale i komedię. Tak, dobrze czytasz. Komedię! Może nie wszystkie żarty przypadły mi do gustu, ale kilka błyskotliwych uwag Jane i opisów narratorek sprawiło, że roześmiałam się na głos. Humor był prawdziwą bronią trio Hand, Meadows i Ashton.
Na samym początku lektury miałam mieszane uczucia. Z jednej strony czytałam z przeświadczeniem, że była to przecież smutna historia dziewczyny, która nie miała innego wyjścia, jak włożyć na głowę tę przeklętą koronę. Z drugiej strony autorki popełniły prawdziwie lekką, zabawną i uroczą historyczną fantasy z wątkami miłosnymi. Summa summarum, za prośbą autorek, postanowiłam nie zajmować się tym, jak powinna fabuła wyglądać z historycznego punktu widzenia, a skupiłam się na rudowłosej miłośniczce książek, która postanowiła pokazać Krwawej Marii gdzie jej miejsce.
Autorki powieści zrezygnowały nawet z próby stylizowania języka, żeby lepiej odpowiadał tamtejszym realiom. Jane potrafiła powiedzieć mężowi, że przecież „się hajtnęli”, niektóre postacie rzucały „sucharami”, a królowi zdarzało się być „szefem”. Czasami można było nawet zapomnieć, że powieść toczy się w XVI wieku, ponieważ Edward, Jane i Gifford (zwany po prostu G) kłócili się i przekomarzali jak współcześni nastolatkowie. Na początku trudno mi się do tego przyzwyczaić, ale wymiękłam, gdy Jane skomentowała wygląd pewnego jegomościa - oto przepiękny cytat:
„Oto on - kinol jak klamka od zakrystii. (...) wisiał nad nią niczym miecz Damoklesa.”
Myślę, że wiele osób z łatwością wczuje się w położenie naszych młodych bohaterów - tak jak współcześni nastolatkowie, oni również zmagali się z wieloma dobrze znanymi nam problemami. Rozterki miłosne czy też brak akceptacji ze strony rodziny oraz uczucie osamotnienia i zagubienia to częste „uroki” dojrzewania. Pomimo tego, bohaterowie byli wzorami wytrwałości i odwagi, wysoko cenili przyjaciół i ukochanych i byli skłonni do poświęceń.
To prawda, że gdy sięgałam po tę książkę, spodziewałam się czegoś zgoła innego. Jednak nie żałuję, że moje oczekiwania nie zostały spełnione. Wręcz przeciwnie. Nasza historia obfituje w wiele smutnych i przygnębiających wydarzeń, dlatego cieszę się, że mogłam na chwilę się oderwać i spędzić czas nad jej zabawną alternatywną.
A czy wy już wiecie dlaczego „koń by się uśmiał” czytając tę powieść?
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu SQN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz