piątek, 28 kwietnia 2017

Recenzja: „Strasznie głośno, niesamowicie blisko” Jonathan Safran Foer


Moja pierwsza recenzja po blisko dwumiesięcznej przerwie to z jednej strony staroć, ale z drugiej - prawdziwy rarytas. Wielu z Was tytuł na pewno jest znany, chociażby ze względu na ekranizację filmową. Cóż, filmu nie widziałam, ale o książce chętnie napiszę.


„Strasznie głośno, niesamowicie blisko” Jonathan Safran Foer

Oskar Schell nie jest typowym dziewięciolatkiem. Jest między innymi wynalazcą, Frankofilem, kolekcjonerem i detektywem.  Pomimo młodego wieku musi zmierzyć się z tragiczną śmiercią najbliższej mu osoby - ukochanego ojca, który zginął w ataku na wieże WTC w 2001 roku. Pewnego dnia, niemal rok po tragicznym wypadku, Oskar przypadkowo znajduje kopertę z tajemniczym kluczem. Na kopercie widnieje tylko jedna wskazówka - nazwisko Black. Chłopiec postanawia zrobić wszystko, aby dowiedzieć się, co otwiera tajemniczy klucz jego ojca. W tym celu decyduje się odwiedzić każdego Blacka mieszkającego w Nowym Jorku. W trakcie swojej wyprawy, ten zamknięty i zdruzgotany chłopiec poznaje wiele nowych miejsc i ludzi i uczy się życia na nowo.



Oskar jest nietuzinkowym chłopcem i już od pierwszych stron zaskarbił sobie moją sympatię. Pomimo młodego wieku jest niejako głosem wszystkich, którzy przeżyli stratę bliskiej osoby i próbują radzić sobie z przygnębiającą codziennością. W książce spotykamy się z jeszcze jedną osobliwą historią, która chwyciła mnie za serce. Poznajemy losy dziadków Oskara, którzy przeżyli bombardowanie w Dreźnie w roku 1945. Tego dnia oboje utracili coś bardzo cennego i ze stratą tą musieli zmagać się całe dorosłe życie. Pomimo tego, iż babcia jest obecna w życiu chłopca, historię jej życia poznajemy dzięki listowi, który postanawia napisać do swojego wnuka. Nie wdając się jednak w szczegóły - historia ta jest przygnębiająca i smutna, ale jest również zupełnie inna i zaskakująca. Nigdy nie spotkałam się z tak charakterystyczną parą jak dziadkowie Oskara. Dziadek również pozwolił nam wejrzeć w swoje życie, jednak listy zaadresował do swojego syna.


Czy książka ta jest o ataku 11/9? I tak, i nie. Tak naprawdę głównym jej celem jest pokazanie, w jaki sposób ludzie radzą sobie ze stratą i cierpieniem. W książce nie brakuje też szczypty humoru, a to dzięki Oskarowi, który pomimo swoich problemów ma bardzo świeże spojrzenie na świat. Poza tym każdy z bohaterów występujących w książce jest naprawdę oryginalny i nieszablonowy. Czy to dzięki temu, że życie dorosłych ludzi obserwujemy oczami dziewięciolatka? Być może, ale widać, że autor ma smykałkę do tworzenia postaci, które ciężko zapomnieć. Słyszałam o autorze dużo dobrego, dlatego całkiem prawdopodobne, że sięgnę po kolejne jego powieści.     



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz