środa, 2 sierpnia 2017

Recenzja: Victoria Aveyard „Czerwona Królowa” (Czerwona Królowa #1)


Twój status zależy od koloru twojej krwi. Jeśli jest czerwona, jesteś nikim, członkiem klasy robotniczej, żyjącym w biedzie i nędzy. Żyjesz, by służyć swoim panom, Srebrnym i liczysz, że za zarobione pieniądze wyżywisz swoją rodzinę. Albo - tak jak Mare Barrow - kradniesz, modląc się, by nie zostać złapanym i surowo ukaranym.


Kontrast pomiędzy klasami jest widoczny w każdym aspekcie życia tego uniwersum. Srebrni mają nie tylko bogactwo i urodę, ale również niesamowite moce. Szeptuchy, Kloniarze, Wodniaki, Zieleńce… Dzięki barwie swojej krwi potrafią manipulować otaczającą ich rzeczywistością, kontrolując w walce żywioły i elementy. Nie zmienia to jednak faktu, że do armii powoływani są również Czerwoni, czyli mięso armatnie. Mare spodziewa się, że już niedługo pójdzie w ślady starszych braci i zostanie wcielona do wojska, tym samym zostawiając swoją młodszą siostrę, matkę i kalekiego ojca na pastwę losu.

Pewnego dnia Mare decyduje się okraść o jedną osobę za dużo. Nazajutrz w jej domu pojawiają się strażnicy i zabierają ją do Pałacu Białego Ognia. Od tej pory dziewczyna musi udawać kogoś, kim nie jest, by ratować życie swoje i swojej rodziny. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy dziewczyna o gorącej, czerwonej krwi zaczyna przejawiać umiejętności srebrnokrwistych.

Mare Barrow jest bohaterką jakich wiele - ma siedemnaście lat, ciężkie życie, rodzinę na utrzymaniu i nieuchronną wizję pójścia do wojska. W jej państwie panuje podział na lepszych i gorszych, zatem w końcu logicznym jest, że musi wybuchnąć rebelia, a król jest zły i ma ją na oku. Poza tym bardzo szybko wplątuje się w miłosny trójkąt. Słyszeliśmy już gdzieś tę historię? Czytając książkę nie mogłam nie zauważyć inspiracji „Igrzyskami Śmierci”, chociaż oczywiście nie można powiedzieć, żeby fabuła została zupełnie powielona. Myślę też, że niektórym wątkom w książce brakuje logiki i mogłyby być bardziej przemyślane. Mam tu oczywiście na myśli całą tę wielką tajemniczą rebelię i jej poczynania. Mimo wszystko powieść należy do takich moich małych paradoksów - nie uważam jej za bardzo dobrą, nie zachwycam się historią w której widzę liczne luki, ale przemknęłam przez nią w dwa wieczory.
„Powstaniemy. Czerwoni niczym świt.”
Pomimo, że Czerwona Królowa nosi znamiona powieści fantasy, które nie raz już czytaliśmy i są nam dobrze znane, widać, że Victoria Aveyard starała się tchnąć w swoją historię trochę oryginalności. Chociażby wspomniane wyżej moce Srebrnych, czy właśnie sam podział ze względu na kolor krwi. Moją ocenę na pewno podniósł fakt, że przez książkę się płynęło, a język był całkiem przyjemny. Należy również pamiętać, że jest to debiut. Na początku nie miałam ochoty sięgnąć po kontynuację serii - Szklany Miecz - jednak z biegiem czasu chciałabym poznać dalsze losy Mare, szczególnie, że pod koniec tomu pierwszego sprawy mocno się pokomplikowały. I te przepiękne okładki. Od razu przyciągają wzrok!


Wiem, że jestem bardzo spóźniona, jeśli chodzi o tę serię, ale w związku z tym mam do was pytanie. Czy faktycznie warto kontynuować czytanie, czy kolejne tomy nie dorównują pierwszemu?




CZERWONA KRÓLOWA

CZERWONA KRÓLOWA | SZKLANY MIECZ | KRÓLEWSKA KLATKA | TBA

Grafika pochodzi z Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz