piątek, 25 listopada 2016

Jak uczyć się języka czytając książki - część 2.


Artykuł dotyczący nauki języków poprzez czytanie miał naprawdę wiele wyświetleń i zauważyłam, że wielu z Was pragnie nauczyć się lub w ogóle zacząć czytać w obcym języku, ale ma podobne doświadczenia jak ja i szybko się zniechęca. Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam ofertę wydawnictwa [ze słownikiem], które na rynku jest stosunkowo krótko, ale oferuje klasyki literatury angielskiej z podręcznym słownikiem angielsko-polskim.

środa, 23 listopada 2016

Stosik wielojęzyczny pierwszy, czyli miałam przecież nie kupować książek.


Ogólnie wolę książki papierowe, jednak z wielu powodów sięgam po ebooki. Przede wszystkim mam małe mieszkanie i zdecydowałam się absolutnie nie kupować książek tylko po to, by z dumą prezentować je na półce. Owszem, mam kilka egzemplarzy, które znajdują się na niej ze względu na swą wartość sentymentalną - na przykład trylogia tolkienowska. Ostatnio jednak wbrew swoim zasadom stałam się posiadaczką kilku ciekawych książek.

środa, 16 listopada 2016

Recenzja: „Mam Twój telefon” Sophie Kinsella


Jak to jest dzielić skrzynkę mejlową z obcym facetem?Książkę, którą dzisiaj zrecenzuję, wygrałam dzięki współpracy Stworka vel Oke oraz wydawnictwa Sonia Draga. Przyznam, że czekałam na przesyłkę, ponieważ miałam wielką ochotę na chwilę odpocząć od swoich zwyczajowych fantasy i kryminałów i poczytać sobie lekką książkę z humorem. „Mam Twój telefon” jest pierwszą książką Sophie Kinselli, ponoć królowej chick-litu, którą miałam okazję przeczytać, ale już od pierwszych stron wiedziałam, że będzie to przyjemna lektura.

poniedziałek, 14 listopada 2016

LBA #2


Ponieważ z powodu podróży mam ostatnio przestój w notatkach, dzisiaj chciałabym odpowiedzieć na kolejną porcję pytań, zadanych mi przez Vampireheart w ramach LBA. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że nominacje krążą okrągły rok. Myślałam, że to jakaś sezonowa zabawa. W każdym razie - dziękuję za nominację, :))

czwartek, 3 listopada 2016

Recenzja: „Załącznik” Rainbow Rowell


Kiedy ktoś ma obsesję na twoim punkcie, a ty uważasz, że to słodkie. 

Poszłam za ciosem i od razu po przeczytaniu „Fangirl” zabrałam się za „Załącznik”. Wydawało mi się, że skoro „Fangirl” nie była taka zła, a poza tym wszędzie widzę ostatnio nazwisko Rainbow Rowell i jej twórczość, która jest oceniana dość wysoko, to będzie to genialny pomysł. Opis na okładce brzmiał bardzo przyjemnie i mogłam założyć, że czas, który poświęcę na przebrnięcie przez trzysta stron powieści nie będzie czasem straconym. Czy miałam rację?